Niedzielok

Dzieci na dawnych Mazurach i Warmii nie miały zbyt wielu zabawek. Najczęściej były to drewniane zabawki wystrugane przez ojca albo szmaciane lale uszyte przez matkę.

Do tego dochodziły różne dziecięce instrumenty: piszczałki wykonane własnoręcznie z gałązki wierzbowej, trąbki z kory brzozowej, organki oraz mała harmonia zwana brumzają. Zimą do zjeżdżania z górek służyła im drewniana dzieża do chleba wyproszona od matki. Do zabawy wykorzystywano też inne sprzęty gospodarskie – taczki, wózki[1] i fajerki[2].

Dzieci przyzwyczajone były do całkowitego posłuszeństwa i wychowywane z bezwzględną, a nawet wręcz z despotyczną surowością. Młoda dziewczyna nie miała żad­nego wpływu na wybór męża – decydowali o tym rodzice. Mimo to srogość rodziców nie zrywała więzów rodzinnych, a starsze rodzeństwo z troską i miłością opiekowało się najmłodszymi.

Jak w całej ówczesnej Europie, dzieci stanowiły najtańszą si­łą roboczą. Od wczesnego dzieciństwa musiały pomagać rodzicom w pracy. Im były starsze, tym więcej miały obowiązków. Najmłodsze wypasały drób, nieco starsze bydło i konie. Krowy pasał krowiarz, konie – koniarz, owce – owczarz, świnie – świ­niarz, woły – wo­larz a gęsi – gęsiarek.

Kiedy dzieci dorastały, rysował się podział na prace zależny od płci: dziewczynki pomagały matce, chłopcy ojcu. Najwięcej szczęścia, przynajmniej według ludowych powiedzonek,  miał niedzielok – dziecko urodzone w niedzielę.

Jacek „Wiejski” Górski

Tekst pochodzi z kolekcjonerskiego, płytowo-broszurowego albumu Projekt Arboretum pt. „Mazurÿ, Warnijoki, Jadźwięgi, Prūsai”, gdzie towarzyszył utworowi „Modre uocka jidźta spać”

[1] W tym znaczeniu – miniatury wozów drabiniastych z ruchomym dyszlem, osadzone na czterech drewnianych kołach.
[2] Fajerki – obręcze żeliwnych, przykrywających otwór w dawnej płycie kuchennej. Popularna kiedyś zabawa polegała na toczeniu fajerki za pomocą pogrzebacza.